Blog kulinarny i wpis o londyńskiej komunikacji miejskiej? Ano tak – zapraszam Was na pierwszy wpis o moich przygodach w USA. Podróż zaczęła się jednak od kilkudniowego pobytu w Londynie. Jakie atrakcje turystyczne oferuje Londyn – wiadomo. Najsławniejsze pewnie jesteście w stanie wymienić z głowy. A jak się po nim poruszać? U mnie wyglądało to tak:
Internet w telefonie?
W Polsce mam internet w komórce. Jest dla mnie oczywiste że poza domem mogę sprawdzić rozkład jazdy autobusów, korzystać z nawigacji, nie mówiąc o dostępie do poczty i Facebooka. Bez poczty i Facebooka mogę żyć, ale bez dostępu do internetu za granicą, czuję się jak bez ręki.
W zeszłym roku podczas trzydniowego wypadu do Barcelony popełniliśmy ten błąd i poruszaliśmy się po mieście tradycyjnie – z papierową mapą. Całe szczęście że wszędzie dało się dojechać metrem, które było bardzo czytelnie rozpisane. Wyjazd był ad hoc i nie było czasu się porządnie przygotować, więc przynajmniej kilka razy w ciągu dnia łapaliśmy się na tym, że fajnie by było sprawdzić w internecie jakie atrakcje mamy w okolicy, sprawdzić godziny otwarcia itd.
W Luton już na lotnisku natknęliśmy się na stoisko, gdzie za darmo można było dostać kartę SIM lokalnej sieci. Potem wystarczy wybrać pakiet (koniecznie z dostępem do internetu, bo są różne) i doładować konto. Ceny były rozsądne więc nie zawracaliśmy sobie głowy szukaniem innego operatora i porównywaniem ofert.
W ten oto prosty sposób zanim opuściliśmy lotnisko, byliśmy już połączeni z internetem. Dodatkowy plus jest taki, że mieliśmy lokalny numer i w razie czego mogliśmy swobodnie dzwonić na numery w Wielkiej Brytanii. A ponieważ każde z nas wzięło kartę, mogliśmy też dzwonić do siebie nawzajem za darmo. Ale nie oszukujmy się, dostęp do internetu był tu najważniejszy 🙂
Pierwsza aplikacja jaką pobrałam na telefon to Citymapper.
Citymapper na ratunek
Londyn jest jednym z tych miast, w których nie opłaca się mieć samochodu. Miasto zapewnia ogromną ilość środków transportu, i zawsze kiedy potrzebowaliśmy przemieścić się z punktu A do B, było przynajmniej kilka opcji. Jedyny problem to ogarnięcie ich wszystkich. I od tego jest Citymapper.
Aplikacja na bieżąco informuje o utrudnieniach – my mieliśmy takie „szczęście”, że akurat podczas naszego pobytu w Londynie odbywał się częściowy strajk komunikacji miejskiej – i dowiedzieliśmy się o nim właśnie z Citymappera. Poza wyszukiwaniem połaczeń, aplikacja obliczy również o której musimy wyjść z domu, żeby zdążyć. Na pierwszy rzut oka widać że jest dopracowana i korzystanie z niej to czysta przyjemność. Latem planujemy wypad do Berlina i tam też zamierzam na nim polegać.
Aplikacja oprócz trasy podaje również jej koszt (przy trasie pieszej kalorie), co znacznie ułatwia życie, zwłaszcza przy transporcie kombinowanym. A skoro już jesteśmy przy kosztach…
Ostrygi w Londynie?
Dzięki Citymapperowi wiedzieliśmy jak poruszać się po mieście. A ile to kosztowało?
W Londynie kwestia biletów została rozwiązana za pomocą uniwersalnej karty Oyster. W automacie kupiliśmy ją za £5/szt. Kartę można też kupić z wyprzedzeniem przez internet. Niestety Oyster jest kartą indywidualną i nie można np. zapłacić jedną kartą za dwie osoby podróżujące razem (z wyjątkiem dzieci do 11 lat które podróżują z opiekunem). To w zasadzie jedyny minus. Poza tym jest bardzo wygodna, doładowujemy ją dowolną kwotą i po prostu jeździmy 🙂
Citymapper wyszuka nam zwykle kilka opcji połączeń, niektóre z nich będą tańsze (autobus), inne droższe ale szybsze, np. autobus + metro. Fajne jest to, że korzystając z karty Oyster mamy pewność, że dziennie nie wydamy na transport więcej niż £8,50, niezależnie od ilości przejazdów.
Kupowanie biletów papierowych jest zupełnie nieopłacalne, ale można rozważyć zakup biletu całodniowego lub 7-dniowego. Bilet kosztuje około 9 funtów i również pozwala na swobodne korzystanie ze wszystkich środków transportu w określonych strefach.
To była moja pierwsza wizyta w Londynie, ale jestem pewna że są wśród Was stali bywalcy tego miasta. Jestem strasznie ciekawa Waszych doświadczeń i porad!