Po raz pierwszy miałam okazję spróbować jej w… Londynie, w pewien deszczowy letni dzień. Londyn obfituje w lokalne targowiska które w weekendy przyciągają tłumy tubylców i turystów. Moją ulubioną częścią każdego targowiska są stoiska z jedzeniem, w przypadku Londynu z całego świata. Nie inaczej było w Greenwich – trafiliśmy tam między innymi na polskie pierogi, hiszpańską paellę i churros, tajskie pad-thai, chińskie pierożki i tytułową etiopską zupę.

W mokry, deszczowy dzień nic nie rozgrzewa lepiej niż miska zupy. Ta okazała się sycąca, o dość egzotycznym, ostrym smaku i zniknęła w ekspresowym tempie. Smak pozostał jednak ze mną i po powrocie do Polski udało mi się go odtworzyć na podstawie tego przepisu. Jesienią często do niego wracam i z czystym sumieniem polecam go i Wam.

Etiopska zupa z soczewicą i szpinakiem
Ilość porcji: 5, czas przygotowania: 40 min.
Składniki:
- 2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju
- 1 cebula, pokrojona w kostkę
- 2 duże ząbki czosnku, przeciśniętego lub drobniutko posiekanego
- 1 łyżeczka kolendry (ja zwykle używam pieprzu młotkowanego z kolendrą Kamis)
- 0,5 szkl brązowej soczewicy
- 3,5 szkl bulionu warzywnego lub mięsnego
- 2 garście szpinaku baby
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 małe lub 1 duży ziemniak pokrojony w kostkę
- sól i pieprz
Przygotowanie:
- Oliwę rozgrzewam w garnku z grubym dnem. Dodaję cebulę, czosnek i kolendrę. Podsmażam, aż cebula się zeszkli.
- Soczewicę płukam na sitku, następnie dodaję do garnka i całość podsmażam jeszcze chwilkę.
- Dodaję bulion i doprowadzam do wrzenia, następnie zmniejszam gaz i gotuję zupę przez około 20 minut.
- Po tym czasie dodaję pokrojonego ziemniaka i gotuję kolejne 5-7 minut, aż będzie miękki.
- Zupę wykańczam sokiem z cytryny, i doprawiam solą i pieprzem. Zaczynam od jednej łyżeczki soku i dodaję do smaku. Kwasek ma być wyczuwalny, ale nie może zdominować smaku zupy.
- Wyłączam gaz i dodaję listki szpinaku, delikatnie mieszam z gorącą zupą.
Na duży głód zupę można podać z kawałkiem chrupiącej bagietki. Smacznego!